„Heidi” po raz pierwszy przeczytałam, jak byłam małym dzieckiem. Nie pamiętam już, ile lat wtedy miałam, ale ta mała dziewczynka tak bardzo zawładnęła moim umysłem, że do tej pory na jej wspomnienie robi mi się ciepło na sercu. Potem pamiętam, jak oglądałam w telewizji film nakręcony na podstawie książki. Gdyby nie Heidi mojemu dzieciństwu brakowałoby czegoś. W ramach styczniowego wyzwania językowego postanowiłam przeczytać tę książkę raz jeszcze w języku niemieckim. Dzisiaj podzielę się z Tobą moimi wrażeniami po ponad 15 latach od poprzedniego razu z Heidi.
„Heidi” Johanna Spyri – streszczenie
Pięcioletnia Heidi po śmierci rodziców była wychowywana przez swoją ciotkę, która wkrótce otrzymuje ofertę pracy we Frankfurcie, więc postanawia podrzucić dziewczynkę do nieznanego jej dziadka, który zamieszkuje szwajcarskie Alpy. Starszy człowiek uznawany jest przez okolicznych mieszkańców za dziwaka i samotnika, który cały czas przesiaduje w domku na szczycie góry i nie pojawia się w wiosce nawet zimą. Heidi szybko odnajduje się w nowym otoczeniu i podbija serce dziadka. Wraz z Piotrkiem, pasterzem kóz, odkrywa przepiękną alpejską przyrodę i zakochuje się w niej. Sielankę przerywa niespodziewany powrót ciotki, która oznajmia, że zabiera dziewczynkę do Frankfurtu. Heidi ma dotrzymywać tam towarzystwa chorej sparaliżowanej dziewczynce, Klarze.
„Heidi” – recenzja
To było jedno z najmilszych wyzwań, w jakich miałam okazję brać udział. Powróciło do mnie tyle miłych wspomnień. Książkę szwajcarskiej pisarki Johanny Spyri czyta się bardzo przyjemnie. Język nie należy do najtrudniejszych, dlatego uważam, że osoby na poziomie od B1 powinny sobie poradzić z tą książką. „Heidi” jest idealną pozycją na weekendowe popołudnie. Polecam ją wszystkim, a przede wszystkim rodzicom, którzy mają małe dzieci. Historia małej dziewczynki wzrusza, przypomina nasze beztroskie dzieciństwo. Podczas lektury pokochałam małą Heidi, Alpy, a nawet zgorzkniałego dziadka, który okazał się być wspaniały. W książce znajdziemy dużo pozytywnych wzorców, które pokazują dziecku, że warto się nauczyć czytać, warto wierzyć w Boga i pokładać w Nim ufność. Należy kochać i szanować naturę. Kochać ludzi bez względu na to, jacy są, co mówią o nich inni. Nieważne, czy jest to zgorzkniały samotny starzec, czy dziewczynka na wózku inwalidzkim. Każdy z nich jest człowiekiem z krwi i kości.
W książce pokazana jest także niesamowita ufność dziecka wobec innych ludzi, czasem nawet zbyt wielka. Heidi gubi się w wielkim obcym mieście we Frankfurcie i bez żadnego zastanowienia zaufała chłopakowi, który obiecał pokazać jej drogę do domu i do wieży, na której będzie mogła zobaczyć niebo i góry. Nie zastanowiło ją to, że chłopak zażądał zapłaty za tą pomoc. W tym momencie warto wytłumaczyć dziecku, że nie każdemu można zaufać.
Rozbawiła mnie jedna scena w książce, gdy surowa pani Rottenmeier i służba państwa Sesemann uznała, że w ich domu straszy duch. Każdego ranka po przebudzeniu widzieli otwarte na oścież drzwi wejściowe, które dnia poprzedniego były zamykane na klucz. Myśląc początkowo, że to włamywacz, służący postanowili sprawdzić nocą, kto codziennie otwiera drzwi i „czuwali” całą noc. Ich sen przerwała tajemnicza postać, która otworzyła drzwi i pojawiła się na schodkach przed domem. Służący widząc białą poświatę, przerazili się, uznali, że to duch i zamknęli się w pokoju, żeby przeczekać do rana. Kilka dni później sprowadzony ze służbowej podróży pan Sesemann odkrył, że ową tajemniczą postacią był nikt inny jak Heidi, która lunatykowała.
Spodobała mi się również scena, w której dziewczynka czyta swojemu dziadkowi opowieść o synu marnotrawnym i jest nią zachwycona. Prostym dziecięcym językiem tłumaczy starszemu człowiekowi, że ta historia dotyczy również jego. Mężczyzna wzruszył się i nocą postanawia, że z samego rana w niedzielę wybiorą się z Heidi do kościoła, w którym nie był już od lat. Cała książka świetnie pokazuje, jak ludzie potrafią się zmienić pod wpływem pewnych wydarzeń. Czasami te zmiany są na gorsze, czasem na lepsze, ale każde wydarzenie w życiu odciska na nas piętno.
Na koniec bardzo serdecznie namawiam Cię do przeczytania tej książki. Dzięki niej jeszcze raz przeniesiesz się w świat dzieciństwa, beztroski i radości. Kto wie, może wzruszysz się tak jak ja? A może czytałaś już „Heidi” lub oglądałaś film? Ja do tej pory pamiętam adaptację filmową z małą Shirley Temple w roli głównej.
TUTAJ pojawi się wkrótce słownictwo z książki.
Heidi po niemiecku za darmo do pobrania TU.