Wielokrotnie podczas rozmów z nauczycielami czy lektorami języka niemieckiego dostawałam pytania o to, jak to jest uczyć online. O tym, jak w ogóle zacząć uczyć w świecie online, pisałam już tutaj. W końcu postanowiłam usiąść i zebrać w jednym miejscu swoje przemyślenia na ten temat. Nie będę tutaj obiektywna, ponieważ nigdy nie uczyłam w szkołach, a stacjonarnie też uczyłam zaledwie przez chwilę. Lekcji online udzielam za to od 7 lat. W dzisiejszym wpisie opowiem Ci, jakie widzę blaski i cienie nauczania online.
Blaski nauczania online
- Oszczędność pieniędzy
Zdecydowanym plusem nauczania online jest oszczędność pieniędzy. Nie muszę wydawać pieniędzy na dojazdy do kursanta, na posiłki na mieście i inne nieprzewidywalne wydatki np. taksówka, gdy zawiedzie komunikacja miejska lub własny samochód. Omijają mnie również wydatki związane z wynajmem lokalu na sale lekcyjne, ponieważ moim biurem/szkołą jest moje własne mieszkanie.
- Elastyczne godziny pracy
To jest dla mnie coś absolutnie fantastycznego! Elastyczne godziny pracy sprawiają, że mogę sobie dostosować czas pracy do siebie i swoich preferencji. Nie jestem rannym ptaszkiem, chociaż z wczesnym wstawaniem nigdy nie miałam problemów. Jednak takie wczesne wstawanie bardzo mnie męczyło, bo nie przesypiałam w nocy 8 godzin. A tyle właśnie potrzebuje mój organizm ze względów zdrowotnych. Od kiedy rzuciłam etat i pracuję tylko online, mogłam sobie tak ustawić godziny, bym zawsze była wyspana i pełna energii. Poza tym łatwiej mi dostosować swój harmonogram dnia do tego, co aktualnie dzieje się w moim życiu. Przychodzi elektryk czy kominiarz? Już nie muszę specjalnie brać wolnego, bo jestem w domu i wszystko mogę załatwić w dogodnym dla mnie terminie. Chcę iść na jogę lub basen o 10:00? Nie ma problemu! Jeśli tylko nie mam wtedy zajęć lub nie muszę się do nich przygotować, idę.
- Nie muszę zastanawiać się nad ubiorem i makijażem
Nie jestem typem osób, które uwielbiają spędzać przed lustrem mnóstwo czasu, by się odpowiednio pomalować i ubrać. Praca online daje mi tę swobodę, że nie muszę się zastanawiać, co włożyć jutro. Nie oznacza to, że siedzę przed komputerem brudna, nieumyta i w potarganych ciuchach. Mogę sobie jednak pozwolić na to, by się nie pomalować, założyć wygodniejsze ciuchy niż przykładowo do biura. Czasami nawet gdy nie mam włączonej kamerki podczas lekcji, mogę siedzieć z ręcznikiem na głowie. Ta swoboda najbardziej przydaje się, gdy jestem chora i ostatnie, o czym myślę, to makijaż lub wyprasowana koszula.
- Mogę pracować z każdego miejsca na ziemi
Perspektywa pracy z każdego miejsca na ziemi bardzo mi się podoba. Wystarczy tylko, że mam dostęp do internetu, laptopa lub w ostateczności smartfona i już mogę prowadzić zajęcia. Osobiście nie korzystałam z tego zbyt często. Zdarzyło mi się chyba parę razy. Nie miałam do tej pory takiej potrzeby. Za to moi kursanci wykorzystywali to nie raz. Najlepiej wspominam zajęcia z kursantką, która w trakcie burzy siedziała w samochodzie przed domem (chyba swoich rodziców), bo tam miała najlepszy zasięg. Oczywiście uspokajam, zadbałyśmy o bezpieczeństwo, a i kursantka nie rozmawiała ze mną przez całą burzę.
- Uczniowie z całego świata
Świat online sprawia, że miejsce zamieszkania mojego kursanta nie jest dla mnie istotne. Czy ktoś mieszka we Wrocławiu, w Warszawie, Trójmieście czy na drugim krańcu świata, to nie jest ważne. Jeśli tylko dojdziemy do porozumienia, będziemy chcieli wspólnie się uczyć i znajdziemy odpowiedni termin, nie ma najmniejszego problemu. Tym oto sposobem miałam uczniów z całej Polski, z krajów niemieckojęzycznych, Luksemburga, Francji, z krajów skandynawskich czy nawet Australii. To jest niesamowite, jak bardzo online może łączyć. Przy okazji nie ruszając się z domu, dowiadywałam się od moich kursantów wielu ciekawych rzeczy, dotyczących krajów, w których przebywali.
- Sama organizuję sobie miejsce pracy i dbam o komfort tego miejsca
Nie muszę się przed nikim tłumaczyć, dlaczego do pracy potrzebuję piłki lub dlaczego chciałabym postawić biurko bliżej okna. Testuję w domu różne rozwiązania, tak by pracowało mi się jak najlepiej i najbardziej komfortowo. Jeśli po jakimś czasie stwierdzam, że biurko stoi w złym miejscu, bo razi mnie słońce lub przeciwnie dociera za mało światła, to po prostu je przestawiam. Bolą mnie plecy od ciągłego siedzenia przy biurku, to zmieniam krzesło na piłkę do ćwiczeń lub na chwilę siadam na sofie obok, albo po prostu wstaję i spaceruję po pokoju. Chcę się otaczać zdjęciami moich najbliższych, motywacyjnymi cytatami lub mieć harmonogram tygodnia pod ręką? Zawieszam wszystko na tablicy korkowej i nikt mi nie powie, że nie pasuje, nie przystoi lub że to są tajne dane. Jestem u siebie. Brakuje mi świeżego powietrza? Uchylam okno lub wychodzę pracować na balkon. Mogę również bez limitu patrzeć na mojego wygrzewającego się na parapecie kota. W biurze nie mogłabym go nawet ze sobą zabrać!
- Bycie eko
Nie jestem jakimś eko-freakiem, nie zawsze też potrafię w każdej sferze swojego życia wprowadzić trochę ekologicznego podejścia. Tym bardziej cieszy mnie, że mogę przy pomocy takich drobnych gestów, sytuacji trochę zadbać o naszą planetę. Prowadzenie zajęć online sprawia, że oszczędzam na papierze. Nie robię tysiąca kserówek, nie drukuję specjalnych materiałów dla moich kursantów. Przez to że nie dojeżdżam nigdzie samochodem czy komunikacją miejską, nie zostawiam po sobie żadnych spalin.
- Wykorzystywanie w nauce interaktywnych narzędzi
Bardzo lubię w nauczaniu online to, że mogę korzystać z dobrodziejstw techniki i urozmaicać zajęcia moim kursantom, wprowadzając różne interaktywne gry, zabawy, ćwiczenia. Te narzędzia nie tylko sprawiają, że lekcja jest ciekawsza, niektóre z nich po prostu ułatwiają i usprawniają mi codzienne funkcjonowanie. Raz przygotowany przeze mnie materiał, mogę wykorzystywać wielokrotnie, bez potrzeby kopiowania czy drukowania. Mam łatwy podgląd do swoich zasobów i narzędzi. Dzięki np. Trello wiem doskonale, co powinnam przerobić z danym kursantem, jaka była praca domowa. Nie błądzę tak po omacku. Trochę mi zajęło wypracowanie odpowiedniego systemu i znalezienie odpowiednich narzędzi, ale jestem teraz zadowolona.
- Sama decyduję o szkoleniach
Jeśli stwierdzam, że chciałabym się doszkolić w jakiejś kwestii, sprawdzam, czy są dostępne szkolenia i się na nie wybieram. Nie składam żadnych podań o pozwolenie, dofinansowanie. Nie tłumaczę się, po co mi szkolenie z marketingu, skoro przecież uczę, a nie sprzedaję. Owszem, mogłabym korzystać z bezpłatnych szkoleń, których jest całkiem sporo. Jednak czasami czuję potrzebę pokierowania mną, odpowiedzenia na moje konkretne pytania, potrzeby lub po prostu spotkania się z innymi ludźmi. Cieszę się, że mogę sama zdecydować o szkoleniach i wybrać te, które moim zdaniem są najlepsze.
- Sama ustalam ceny
Nie myślałam o tym w kontekście blasków czy cieni nauczania online, ale dostałam tyle pytań: “Czy to prawda, że lekcje online muszą być droższe/tańsze?”, że postanowiłam o tym chociaż wspomnieć. Ten punkt różnie będzie wyglądał u różnych lektorów. Ja prowadzę własną działalność, więc cała kwota za zajęcia idzie do mojej kieszeni. Nie muszę się dzielić np. ze szkołą językową. Oczywiście pomijam kwestię podatków, bo te muszę opłacać. Jednak cena za zajęcia ze mną zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Z pewnością nie jest ona niższa niż byłaby, gdybym dojeżdżała do ucznia. Moi kursanci nie płacą u mnie za dojazdy, mój ubiór i moje jedzenie. Oni płacą za moją wiedzę, doświadczenie, za dokształcanie się i zdobywanie coraz to lepszych umiejętności. Wreszcie płacą za konkretne rezultaty, które mogą uzyskać z moją pomocą. Czy zatem lekcje online są droższe niż stacjonarne? Nie. Prywatny korepetytor, który dojeżdża do ucznia, może zarówno brać więcej jak i mniej za godzinę lekcyjną niż ja. Owszem, ucząc się w szkole językowej na kursie, możemy zapłacić mniej. Ale umówmy się, szkoły językowe, kursy to zupełnie inna para kaloszy.
Cienie nauczania online
- Brak możliwości konsultacji swoich przypadków z innymi nauczycielami
Chociaż online kocham całą sobą, to czasami brakuje mi tej drugiej strony, drugiej osoby, z którą mogłabym coś skonsultować albo po prostu coś skomentować. Pracując w korporacji, gdy czegoś nie wiedziałam lub miałam z czymś/kimś problemy, zawsze wokół miałam osoby, do których mogłam się zwrócić w razie potrzeby. W online jestem sama sobie sterem. Na szczęście znalazłam rozwiązanie. Na Facebooku istnieje kilka cudownych grup nauczycielskich, gdzie można zadać pytanie, skonsultować coś lub po prostu porozmawiać o życiu nauczyciela. Dzięki tym grupom, ale także i dzięki online’owi poznałam kilka fantastycznych lektorek, do których mogę napisać w każdej chwili bez poczucia wstydu czy “ale to konkurencja jest!”.
- Brak bardziej interaktywnych kontaktów międzyludzkich
Pracując online i nie wychodząc z domu, z czasem można zatęsknić za bardziej interaktywnymi kontaktami międzyludzkimi. Chociaż świat internetu daje nam spore pole do popisu, możemy być w kontakcie z ludźmi z całego globu, to od czasu do czasu potrzebne jest mi spotkanie kogoś twarzą w twarz. Z tego powodu chętnie pojawiam się na różnych szkoleniach stacjonarnych, spotkaniach dla nauczycieli lub blogerów, czy umawiam się ze swoimi znajomymi na mieście. Nie jest to łatwe, bo często zdarza się, że pracujemy w różnych godzinach, ale staram się raz na jakiś czas wygospodarować w swoim grafiku chociażby godzinę.
- Ograniczona dostępność do niektórych materiałów w formie online
To się zmienia i coraz więcej wydawnictw zaczyna myśleć nad rozwiązaniami dla nauczycieli uczących online. Jednak nadal jest to kropla w morzu potrzeb. Jeśli chcę skorzystać na zajęciach z jakiegoś podręcznika, to niestety muszę go sobie kupić w formie papierowej, a następnie zeskanować w całości. Czasem jakość skanu nie jest najlepsza, przez co się frustruję, bo muszę ponownie położyć daną stronę na skaner. Brakuje mi także możliwości wykonywania niektórych ćwiczeń w formie interaktywnej. Kursant rozwiązuje ze mną ćwiczenia w formie ustnej (co akurat ma swoje plusy) lub musi wszystko zapisywać. A jeśli zadam jakieś ćwiczenie w ramach pracy domowej, muszę koniecznie do tego wrócić na zajęciach, by się upewnić, że wszystko jest poprawne/jasne. W przypadku ćwiczeń interaktywnych byłyby one robione szybciej i uczeń mógłby od razu sprawdzić sobie odpowiedzi. Oszczędność czasu dla obu stron.
- Czasami pojawiają się problemy techniczne
Problemy techniczne będą się pojawiały niezależnie od tego, czy pracujemy online, czy w szkole, biurze. Przecież zawsze komputer może zastrajkować, postanowić się zaktualizować i wyłączyć. Dostawca prądu może przeprowadzać jakieś prace i odłączy nam zasilenie, a nadajnik sieci internetowej może się właśnie zepsuć. Jednak te problemy wydają się być “gorsze”, gdy pracujemy z domu. Na szczęście można się przygotować i na takie ewentualności. W moim mieszkaniu są dwa komputery. Gdy mój zastrajkuje, na szybko mogę skorzystać z komputera mojego męża lub w ostateczności z telefonu. Wszędzie poinstalowałam podstawowe aplikacje, z których najczęściej korzystam. W przypadku braku prądu podstawą jest naładowany laptop lub telefon z dostępem do powerbanka oraz alternatywne źródło internetu. Niestety jak nie ma prądu, to zazwyczaj nie działa także nasz internet WiFi lub na kablu. Ja w takich przypadkach korzystam z internetu od mojego dostawcy telefonu. Mój smartfon ma możliwość bycia hotspotem, dzięki czemu przekazuje internet bezpośrednio na komputer. Kolejnym alternatywnym rozwiązaniem jest wyjście na miasto do brata, siostry, koleżanki lub do kawiarni. Tego rozwiązania jeszcze nie testowałam, ponieważ w pobliżu nie miałam ciekawych miejsc, do których mogłabym szybko dotrzeć, ale w ostatnim czasie się to zmieniło. Może na wiosnę skorzystam.
- Dbanie o siebie to Twój obowiązek
Niestety pracując online, trzeba dbać o siebie samodzielnie. Nie ma Pani od BHP, która przyjdzie, sprawdzi Twoje stanowisko pracy. Przechodząc, powie, że za długo siedzisz przy komputerze i zaprosi na ćwiczenia. Nie ma koleżanki, która wyrwie Cię na herbatę przed rozpoczęciem pracy lub na obiad popołudniem. Jeśli sama nie pomyślę o tym, że trzeba się poruszać,
to potem będzie mnie boleć kręgosłup, oczy będą piec i ogólnie będę czuła się bardziej zmęczona. Dlatego ustawiam sobie
w telefonie alarmy, by nie zapomnieć o takich prozaicznych rzeczach, jak wstanie od biurka czy zjedzenie obiadu. Układam tak grafik dnia, by znaleźć chwilę na spacer, chociażby miało to być wyjście po bułki rano. W ubiegłym roku zapisałam się także na zajęcia ze zdrowego kręgosłupa, by trochę zadbać o swoją kondycję. W każdy weekend i ładne, ciepłe wieczory wybierałam się także na dodatkowy spacer.
Patrząc na te punkty, które wrzuciłam do “cieni” nauczania online, stwierdzam, że dla mnie one nie są aż tak istotne. Zamiast narzekać, że jest źle, wystarczy pomyśleć nad tym, jak to zmienić, jak rozwiązać. W wielu przypadkach wystarczy naprawdę drobna rzecz, by wada stała się zaletą. Zdaję sobie sprawę, że pewnie nie wyczerpałam tematu i być może u innych osób pewne punkty pojawiłyby się w innej kategorii lub ktoś mógłby dodać coś jeszcze. Ale to są moje punkty i mój punkt widzenia. Każdy z nas jest inny. To, co sprawdza się u mnie, niekoniecznie sprawdzi się u kogoś innego. Te przemyślenia powstały po 7 latach uczenia online, gdzie przez większość czasu łączyłam pracę na etacie w korporacji z nauczaniem online po godzinach. Pewnie ciekawi Cię także, czy jestem zadowolona z rzucenia etatu. O tym napiszę Ci więcej w kwietniu, kiedy minie dokładnie rok od tej “przełomowej” decyzji w moim życiu zawodowym.
Uczysz online? Jakie inne plusy i minusy widzisz u siebie?
Jeśli uważasz, że ten wpis był przydatny, możesz zostawić komentarz i podzielić się nim wśród znajomych. Dodatkowo zapraszam Cię do zapisu na newsletter Niemieckiej Sofy, dzięki czemu informacje o nowych artykułach będą wpadały bezpośrednio na Twoją skrzynkę.