Jak co roku w Warszawie odbyła się Noc Muzeów (die Museumnacht). Ponad 200 placówek (kulturelle Einrichtungen) otworzyło swoje drzwi w godzinach nocnych w ramach tej akcji. Nie wiem, jak Ty, ale ja polubiłam to wydarzenie (das Ereignis), chociaż tłum ludzi (die Menschenmenge) i wydłużone czekanie w kolejce (die Warteschlange) do najprzyjemniejszych nie należy. Jednak nawet i w tym jest coś magicznego (magisch) i przyciągającego (anziehend). Jeśli chcesz przeczytać więcej o mojej nocnej wizycie (der Besuch) w muzeach, zapraszam do dalszego czytania.
Wraz z moją szaloną (verrückt) mamą i narzeczonym (der Verlobte) stwierdziliśmy, że skoro jesteśmy w stolicy (die Hauptstadt), to koniecznie musimy się wybrać na Noc Muzeów. I w ten sposób tuż przed godziną 19:00 wylądowaliśmy (eintrudeln) w gigantycznej kolejce.
I tak stojąc w tej kolejce (in der Schlange), która kończyła się gdzieś za skwerem Hoovera, moja mama wspominała (sich an etwas erinnern) czasy PRL’u, kiedy to na porządku dziennym było (üblich sein) stanie w kolejkach, żeby dostać chociażby papier toaletowy. Zapomniałam Ci powiedzieć, gdzie zamierzałam się wybrać. Otóż moja droga, umówiłam się na herbatę u samego Prezydenta (der Präsident)! A że lista gości była długa, musiałam odstać swoje 😀 Tak bardziej na poważnie, stałam w kolejce do Pałacu Prezydenckiego i powiem Ci szczerze, było warto (es lohnte sich).
Dlaczego warto stać w kolejce?
Ale zanim pokażę Ci te wspaniałe wnętrza (die Inneneinrichtung), chciałabym Ci jeszcze powiedzieć, czemu stanie w tych długich kolejkach, może być magiczne i fascynujące. Po pierwsze, możesz spotkać obcokrajowca (der Ausländer) i od razu jest okazja do rozmowy i szlifowania języka (seine Sprachkenntnisse vervollkommnen), bo on jest zagubiony i nie rozumie, dlaczego ludzie stoją w kolejkach. A może coś się stało? Wybuchła wojna ? (Ist der Krieg ausgebrochen?) Myślałam, że Noc Muzeów znana jest już dosyć dobrze w całej Europie, ale jednak może trafić się zagubiony (verloren) cudzoziemiec, który nie ma pojęcia, o co chodzi.
Po drugie, masz wreszcie mnóstwo czasu, żeby porozmawiać z bliskimi. Tak, nie pomyliłam się, z bliskimi (die Familie). Na co dzień jesteś zagoniona (abgehetzt), podczas wspólnej herbaty odpowiadasz na maila (auf die E-Mail antworten), odczytujesz smsa i jeszcze odbierasz drugi telefon (einen Anruf annehmen). A czasu na taką prawdziwą, szczerą rozmowę brak. I właśnie podczas stania w kolejce dowiadujesz się (erfahren), że Twój bliski zaangażował się w jakiś projekt, wyjeżdża na super wakacje, a ostatnio przeczytał zarąbistą (geil) książkę, której nie możesz pominąć.
Po trzecie, poznajesz innych ludzi. W końcu stojąc kilka godzin w jednej kolejce nie ma możliwości (die Möglichkeit), żebyś nie odezwała się do osoby, która stoi przed lub za Tobą. Chociażby po to, żeby powiedzieć: „Ja tylko idę siku (das Pipi), proszę przypilnować mi kolejki.” Poza tym czasem okazuje się, że macie wspólne zainteresowania (die Interessen) lub kobieta przed Tobą była na wystawie (die Ausstellung), którą bardzo chcesz zobaczyć, ale nie wiesz, czy warto. I wystarczy wtedy kulturalnie wtrącić się w rozmowę, a wiesz wszystko. Ludzie w tych kolejkach są jacyś bardziej otwarci(aufgelschlossen, offen) na siebie. O ile na początku każdy trzymał się swojej grupki, to po kilku godzinach każdy rozmawiał z każdym.
Po czwarte, bywa śmiesznie, gdy wraz z obcymi ludźmi zastanawiasz się (über etwas nachdenken), czy pracownicy BOR’u wpuszczą Cię do środka i dlaczego patrzą tak dziwnie (seltsam). A w ogóle, co to za lista, którą przeglądają gdy dajesz im dowód osobisty (der Personalausweis)?! Może trzeba było się umówić wcześniej na spotkanie z Prezydentem, tylko nikt tego nie powiedział!
Po piąte, ludziom puszczają hamulce i nie przejmują się tym, co inni pomyślą. Na trasie kolejki na skwerze Hoovera było stoisko promujące Wiedeń i w pewnym momencie był pokaz (die Vorführung) walca wiedeńskiego wraz z nauką. Ludzie początkowo nieśmiało podrygiwali (tänzeln), ale później śmiało tańczyli.
PAŁAC PREZYDENCKI
W końcu po odstaniu kilku godzin w kolejce, dostaliśmy się do Pałacu Prezydenckiego (der Präsidentenpalast), gdzie najpierw przeszliśmy przez specjalne bramki, a potem czekaliśmy jeszcze chwilę na panią, która oprowadziła nas po Pałacu i opowiedziała mnóstwo ciekawostek (die Merkwürdigkeiten).
MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO I MUZEUM NARODOWE
U Prezydenta było bardzo sympatycznie (sympatisch), ale trzeba było odwiedzić jeszcze jedno muzeum tej nocy. Około 24 udaliśmy się w kierunku Muzeum Narodowego i Muzeum Wojska Polskiego. Myślałam, że będą tłumy. Jednak o tej porze można było wejść od razu, tak jak się przyszło. My z mamą obejrzałyśmy obrazy (die Bilder) i znajdujące się w Muzeum wystawy. Natomiast narzeczony poszybował w kierunku Muzeum Wojska Polskiego, żeby podziwiać czołgi (die Panzer), rakiety (die Raketen) i helikoptery (die Hubschrauber).
Ogólnie bardzo miło wspominam tę noc, mimo że się nie wyspałam. Za rok też idę! A Ty? Byłaś? Co sądzisz o tej akcji? Zostaw komentarz.
P.S. W weekend będę na Warszawskich Targach Książki. Chcesz przeczytać relację?
P.S.2 Pamiętaj zagłosować na mnie w rankingu bab.la! Kliknij w przycisk po prawej stronie.