Lubisz historię, legendy, mroczne opowieści z zamierzchłych czasów? Zapraszam Cię dzisiaj na wyjątkowy wpis. Zabiorę Cię w nim w ciekawe miejsca w Niemczech, które kryją za sobą interesujące historie.
1. Lorelei
Jest taka ogromna skała niedaleko Koblencji nad Renem, którą miejscowi nazywają Lorelei. Nazwa wzięła się od pięknej i bezdusznej nimfy (die Nymphe), która zamieszkiwała skałę wieki temu. Podobno była to blondwłosa piękność o jasnej cerze (der Teint), która swym śpiewem i wyglądem zniewalała (fesseln) mężczyzn. Po zmroku pojawiała się na szczycie skały i wabiła (locken) marynarzy, którzy nieostrożni rozbijali się o skały i tonęli.
2. Nibelungowie
O Nibelungach słyszał chyba każdy germanista, głównie za sprawą „Pieśni o Nibelungach”. Kim oni byli? To ród karłów, który dawno, dawno temu (vor undenklichen Zeiten) żył w mitycznej krainie Nibelheim ukrytej we wnętrzu góry. Władca niemieckich karzełków posiadał ogromne bogactwo (das Vermögen). Łatwo przewidzieć, że długo się nim nie nacieszył i cały majątek wpadł w ręce tajemniczego Zygfryda, który wymordował dziedziców króla. Skarb przejmuje wdowa po Zygfrydzie – Krymhilda. Kobieta wykorzystywała (ausnutzen) majątek, aby zaszkodzić ówczesnym władcom Burgundii. Nie spodobało się to Hagenowi z Tronege, który postanowił ukraść cały skarb i zatopić go w Renie, żeby Krymhilda nie zaszkodziła już więcej nikomu. Do tej pory od czasu do czasu pojawiają się doniesienia (die Meldungen) o rzekomym odnalezieniu skarbu Nibelungów.
3. Śpiący cesarz Barbarossa w górze Kyffhäuser
My mamy swojego Śpiącego Rycerza, Niemcy mają śpiącego cesarza Barbarossę. 10 czerwca 1190 roku cesarz Fryderyk I Barbarossa utonął (ertrinken) w rzece Salef (obecnie Göksu). Dokładne okoliczności nie są znane. Jednak legenda głosi, że cesarz wcale nie utonął. Władca śpi zaklęty (verhext) w górze Kyffhäuser i oczekuje na lepsze czasy. W jednej z legend siedzi przy stole wraz z sześcioma rycerzami i wyjdzie z góry, gdy jego ruda broda (der Bart) owinie się trzy razy wokół stołu. Natomiast inne podanie głosi, że jest otoczony krukami. Raz na jakiś czas przebudza się i wypuszcza ptaki na zewnątrz, żeby dowiedzieć się, czy jest Niemcom potrzebny.
4. Szczurołap z Hameln
W roku 1284 miasto Hameln miało ogromne problemy ze szczurami. Dużo większe niż zazwyczaj. Pewnego dnia w mieście pojawił się mężczyzna ubrany w kolorowe szaty, który okazał się być szczurołapem (der Rattenfänger) i zaproponował mieszkańcom swoje usługi. Ci zgodzili się, ustalili cenę i obiecali zapłacić po wykonaniu usługi. Szczurołap nie ociągał się, wyjął z kieszeni flet (die Flöte) i zaczął grać. Swoją muzyką zwabił wszystkie szczury i utopił je w Wezerze. Niestety obiecanej zapłaty nie było. Zdenerwowany mężczyzna ponownie zagrał na flecie, ale tym razem jego muzyka zaczarowała 130 dzieci, które pośpieszyły za nim i opuściły (verlassen) miasto. Działo się to 26 czerwca 1284 roku. Od tamtej pory słuch po dzieciach zaginął, a na ulicy Bungelosenstraße w Hameln podobno do tej pory panuje zakaz grania muzyki.
5. Potwór z Morbach
W 1812 roku żołnierz z armii Napoleona – Thomas Johannes Schwytzer wracając do swojego domu w Alzacji, zatrzymuje się w wiosce Wittlich w Niemczech. Wraz z innymi żołnierzami zabijają rodzinę farmera z zimną krwią (kaltblütig). Żona farmera jeszcze przed śmiercią zdążyła przekląć (verfluchen) Schwytzera słowami: „Od teraz podczas każdej pełni księżyca będziesz przemieniał się we wściekłego wilka!”. Słowa okazały się prorocze i żołnierz przemieniał się w (sich in etwas wandeln) bezwzględnego wilkołaka-mordercę. Po latach mieszkańcy wioski Wittlich mieli dosyć jego występków i wszczęli za nim pościg, który zakończył się pod wioską. Żądni zemsty ludzie zamordowali Schwyzera, a w miejscu jego pochówku została wybudowana kapliczka, w której zapalono świecę. Ogień świecy miał służyć jako ochrona (der Schutz) mieszkańców przed powrotem potwora. W 1988 roku wilkołak (der Werwolf) powrócił. Amerykańscy żołnierze, stacjonujący w Morbach niedaleko Wittlich, spacerując obok kapliczki zauważyli, że świeczka zgasła. Mężczyźni śmiali się z legendy i potwora, nie wierząc w miejscowe legendy. W nocy rozbrzmiały syreny alarmowe, obwieszczające przedostanie się na teren jednostki kogoś lub czegoś. Jeden ze strażników dostrzegł podobno wielkie zwierze, które stało na tylnych łapach i było podobne do wilka. Bestii nie udało się złapać. Psy policyjne, które zostały przyprowadzone w celu wytropienia dzikiego zwierzęcia, zachowywały się bardzo dziwnie i odmawiały posłuszeństwa. Od tamtej pory świeca w kaplicy świeci się cały czas, a wilkołak już się nie pojawił.
Przy pisaniu tego wpisu bawiłam się świetnie. Przypomniała mi się moja mała pasja, której oddawałam się kilka lat temu. Bardzo lubiłam historię, miejskie legendy. Dzięki temu miejsce, które odwiedzałam, zostawało mi w pamięci na długi czas.