Jakie błędy popełniłam na studiach?

utworzone przez | kwi 24, 2020 | Motywacja i wskazówki | 2 Komentarze

Obserwując mnie z boku, możesz myśleć, że od zawsze byłam piątkowym uczniem, piątkowym studentem i że nigdy nie miałam problemów z nauką języków oraz nauką jako taką. Chciałbym zatem opowiedzieć ci o tym, jak moja nauka wyglądała na studiach oraz czy faktycznie byłam super studentem. Dowiesz się, jakie błędy popełniłam i jak Ty możesz się przed nimi uchronić, nie tylko na studiach. 

O tym jak wyglądały moje studia, jakie miałam przedmioty, pisałam już kiedyś na blogu w tym artykule. Dziś skupię się na samym procesie uczenia się. Do napisania tego wpisu zainspirowała mnie Ania Kania z Blue Kangaroo.

Zanim przejdę do głównego tematu tego wpisu, to chciałabym jeszcze tak na chwilę przenieść się w czasie do czasów szkolnych. Całą podstawówkę, gimnazjum oraz liceum byłam dobrym uczniem. Kilka razy miałam nawet świadectwo z czerwonym paskiem. Można powiedzieć, że nie miałam problemów z nauką i czwórki, piątki przychodziły mi łatwo. Oczywiście zdarzały się też gorsze oceny w późniejszym czasie, a z niektórych przedmiotów nie miałam czwórek czy piątek, były też trójki. Jednak nadal byłam dobrym uczniem. 

Swoją drogą, jak tak patrzę na to z perspektywy czasu, to nie podoba mi się ten system edukacyjny, ten pęd za dobrymi ocenami. Żałuję, że tak późno dotarło do mnie, że oceny nie są najważniejsze w życiu. Oraz że można mieć obszerną wiedzę i dostawać trójki, a nawet dwójki. To jednak nie temat dzisiejszego wpisu. 

Studia na filologii germańskiej są wymagające i trzeba uczyć się na bieżąco, by nie zrobić sobie zaległości. Materiału do opanowania też jest sporo. To nie tylko słownictwo, gramatyka, ale także wiedza o literaturze, historii. Jest co robić. 

Wydawało mi się, że skoro w swojej dotychczasowej karierze ucznia nie miałam żadnych problemów, to i teraz tak będzie. A tymczasem przyszła szara rzeczywistość i okazało się, że czasem ledwie udaje mi się zaliczyć przedmiot czy egzamin. Gdybyś zajrzała do moich indeksów, to zobaczyłabyś tam dużo trójek i nieliczne czwórki lub piątki. 

Czy to oznacza, że byłam kiepskim studentem? Nie, ale popełniłam błędy, które sprawiły, że nie byłam wtedy lepsza. 

Nie popełniaj tych błędów na studiach! I nie tylko tam. 

3 x Z =  Zakuj, Zdaj, Zapomnij

Ta zasada jest chyba znana wszystkim. Wiele osób nadal ją praktykuje, a tymczasem to takie wielkie zło… Już ostatnie “Z” tłumaczy dlaczego. Kując, nie zapamiętujemy wiele. Niestety w trakcie studiów zdarzyło mi się wielokrotnie skorzystać z tej reguły. Efekt był taki, że pamiętałam słówka czy pojęcia do egzaminu, testu, a potem gdzieś mi umykały. Gdy przychodził egzamin końcowy, musiałam od nowa uczyć się materiału, który powinnam już przecież znać. 

Nie idź tą drogą! Bardzo Cię o to proszę. Ucz się ze zrozumieniem, słówka zapisuj z kontekstem i staraj się jak najszybciej użyć ich w praktyce. Nie rozumiesz jakiegoś pojęcia? Zapytaj koleżanki, kolegi, niech Ci wyjaśni. A potem Ty spróbuj opowiedzieć o tym swoimi słowami. Pamiętaj o systematycznej nauce i powtórkach materiału.

Moja propozycja na nowe rozwinięcie 3xZ – Zapoznaj się, Zrozum, Zapamiętaj. 

Notatki? Tylko długie listy słówek 

Notatki? Oczywiście, że robiłam! Długie listy słówek, kartki zapełnione obszernymi definicjami. Przepisywanie informacji z podręcznika do zeszytu. A potem długie godziny kucia na blachę i… brak spodziewanych rezultatów. Teraz już mnie to nie dziwi, ale wtedy nie wiedziałam, co robię źle. W końcu przez całą moją karierę ucznia tak robiłam i jakoś się udawało.

No właśnie, jakoś. Gdybym wtedy znała inne sposoby na notatki! Nauka przychodziłaby mi dużo łatwiej. Nie popełniaj tego błędu. Spróbuj robienia notatek przy pomocy map myśli, sketchnotek. Do słówek koniecznie dopisuj kontekst. Nie bój się sięgnąć po mnemotechniki, które pomogą Ci zapamiętać bardziej zawiłe zwroty lub pojęcia. Czasy, gdy zapisywaliśmy słowo w słowo pojęcia z podręczników, już dawno minęły. To nie jest efektywne!

Brak przerw

Gdy zbliżał się termin testu bądź egzaminów, siedziałam nad nauką dosyć długo. Czasami zdarzało się, że zarywałam noc, bo przecież trzeba się wszystkiego nauczyć, powtórzyć. Przerwa w nauce na odświeżenie umysłu? Zapomnij! Szkoda tracić czas. A potem budziłam się rano bardzo zmęczona. Zasób mojej wiedzy nie powiększył się przez noc aż tak bardzo. 

Dzisiaj wiem, że przerwy w nauce są nam potrzebne. Umysł potrzebuje czasu, by przetrawić przyswajany materiał. Nie możemy zarzucić go gigabajtami danych i oczekiwać, że wszystko zapamięta, uporządkuje i bezbłędnie odtworzy w krótkim odstępie czasu. Tak to niestety nie działa. Dlatego tak ważna jest systematyczna nauka, robienie przerw i odpowiednie zaplanowanie powtórek. Pomoże nam to zapamiętać materiał na dużo dłużej. 

Nie dbaj o zdrowie

Zdrowie?! Przecież nie kaszlę, nie mam kataru. Nie ma zatem o co się martwić. Zmęczona? Za długo wczoraj siedziałam nad książkami, w weekend byłam na imprezie. Mam zimne ręce? Zawsze takie miałam, taki mój urok. Jestem blada? Siedzę ciągle nad książkami, więc nie mam kiedy się opalić. 

Taką rozmowę mogłabyś odbyć ze mną na studiach. Żałuję, że nie podeszłam do tego tematu poważnie wcześniej. Dopiero później, nie pamiętam już dokładnie na którym roku studiów, okazało się, że mam problemy z tarczycą. Hashimoto tłumaczyło wiele moich przypadłości, w tym także problemy z pamięcią. Mimo że trafiłam na świetną lekarkę, to po pierwsze nie podeszłam do tego aż tak poważnie. Po drugie nie było wtedy dobrych źródeł, które podpowiedziałby, jak żyć z tą chorobą. 

Dzisiaj nie jest idealnie, nadal szukam dobrego lekarza, który spojrzy na mnie holistycznie, a nie tylko przez pryzmat tej jednej choroby. Jednak wiem o sobie już dużo więcej. Potrafię słuchać swojego organizmu. Wiem, kiedy jestem zmęczona, bo zarwałam nockę, a kiedy to wina choroby. Przynajmniej raz w roku robię sobie pełne badania morfologii, dorzucam do tego sprawdzenie poziomu witaminy D. Regularnie kontroluje również poziom TSH, FT3 I FT4. Dzięki temu łatwiej jest mi wyłapać jakieś nieprawidłowości i w porę zareagować. 

Nie dbaj o ruch

Od gimnazjum miałam zwolnienie z zajęć wychowania fizycznego ze względu na operacje kręgosłupa. Tak samo było na studiach. Ruch? Bieganie? To nie dla mnie. Nie lubię się ruszać, nie lubię ćwiczyć. Wołami mnie nie zaciągniesz. 

Jakie to było złe myślenie! Organizm potrzebuje ruchu. Nawet jeśli mamy jakieś ograniczenia, można dostosować do nich swoją aktywność. Spacery, jazda na rowerze, pływanie. Śmiało mogłam wykonywać te czynności. Ba! Po konsultacji z fizjoterapeutą wiem, że również joga lub zajęcia ze zdrowego kręgosłupa są dla mnie idealne. I chociaż nadal nie przepadam za jakimiś ćwiczeniami czy siłownią, to po sesji jogi lub ćwiczeniach od fizjoterapeuty mam więcej energii do działania. 

Nie zwracaj uwagi na to, co jesz

Do pakietu ze zdrowiem i ruchem dorzucam jeszcze jedzenie. Powiem szczerze, od zawsze byłam osobą wybrzydzającą, jedzącą niewiele. Tak samo było na studiach. Kilka sprawdzonych dań, słodycze i czipsy to była moja codzienność. Nie daj Boże, mama chciała mi przemycić coś innego lub dorzucić mięso ekstra. I skąd potem brać energię i siłę na naukę? 

W tym punkcie mogę mieć pretensje tylko do siebie. Zarówno mama, jak i moja koleżanka ze studiów Ania podsuwały mi różne smakołyki, zachęcały do jedzenia więcej warzyw czy owoców. Jednak ja trwałam uparcie przy swoim. 

Dopiero relatywnie niedawno odkryłam, jaką przyjemność może dawać jedzenie i do tego zdrowe jedzenie. Musiałam popracować kilka lat, by koleżanka z pracy przekonała mnie do picia zielonych koktajli. Szkoda, że tak późno. 

Rozmawiaj mało 

To błąd, którego wstydzę się chyba najbardziej. W trakcie studiów bałam się mówić. Zajęcia z konwersacji to była moja trauma. Przed każdymi zastanawiałam się, jak je przetrwać, czy może w ostatniej chwili nie zwiać. Wstydziłam się swojej wymowy, popełnianych błędów, byłam bardzo nieśmiała i niepewna siebie. Cudem udawało mi się zaliczać te zajęcia. Wmawiałam sobie, że mówienie mi nie potrzebne, bo przecież chcę być tłumaczem pisemnym. 

A wystarczyło zmienić nastawienie, pokonać wstyd i zacząć krok po kroku się ośmielać w mówieniu. Nie raz, nie dwa moja koleżanka proponowała mi, byśmy rozmawiały po niemiecku. Za każdym razem odmawiałam, a przecież to był świetny sposób na rozgadanie się w przyjaznej atmosferze! 

Zamiast bać się odzywać na zajęciach, powinnam właśnie mówić jak najwięcej i bawić się tym językiem. W końcu po to były, by nauczyć się mówić. 

Czasem blokowało mnie to, że nie mam zdania na jakiś temat, więc co się będę odzywać. Dziś zdradzam moim kursantom pewien trik: jak nie masz zdania, to “kłam”. Opowiedz się po jednej ze stron. Tu nie chodzi o sprawdzenie Twojego prawdziwego zdania, a bardziej o mówienie i praktykowanie. 

Uff, trochę mi lżej, jak wyrzuciłam to z siebie. 

Niewyjechanie na Erasmusa 

Ten punkt zostawiłam sobie na koniec, bo nie jest on bardzo istotny, ale warto się nad nim pochylić. Studia dają fantastyczne możliwości wyjazdu na semestr czy dwa zagranicę. Można skorzystać z programu Erasmus i spędzić trochę czasu na niemieckiej uczelni. Żałuję, że nie wyjechałam w ramach tego programu. Wtedy uważałam, że było to poza moim zasięgiem. Studiowałam na prywatnej uczelni, nie pracowałam nigdzie. Nie chciałam już bardziej nadwyrężać domowego budżetu, chociaż dostawałam dofinansowanie studiów. Wiem, że na Erasmusie dostawało się jakieś kieszonkowe, ale po przeliczeniu nadal uważałam, że finansowo nie dam rady.

Wystarczyło tylko zmienić podejście, odłożyć pieniądze, poszukać jakiejś dodatkowej pracy i mogłabym czerpać z tego programu pełnymi garściami. Z pewnością szybciej pozbyłabym się wstydu w mówieniu, stałabym się bardziej pewna siebie i poznałabym lepiej niemieckie życie codzienne. Jeśli studiujesz, to mam do Ciebie gorący apel. Zamiast szukać wymówek, zastanów się, co realnie możesz zrobić, by pojechać na Erasmusa. 

Jak uniknąć tych błędów?

Częściowo odpowiedziałam Ci już na to pytanie. Przy każdym punkcie podpowiedziałam, co można zrobić inaczej. Jeśli dla Ciebie to za mało, to chciałabym Ci polecić kurs Ani Kani, o której wspomniałam na samym początku. Ania stworzyła kurs online “Efektywnej nauki”, w którym krok po kroku wyjaśnia, jak się uczyć. Gdybym trafiła na jej kurs w trakcie moich studiów, moja nauka wyglądałaby zupełnie inaczej. 

O tym, że nie jest to kolejny kurs obiecujący złote góry, świadczą liczne opinie, które Ania dostaje od uczestników. Wielu z nich otrzymało specjalne stypendia i wyróżnienia za wyniki w nauce, chociaż wcześniej byli przeciętnymi studentami. 

Sama również miałam okazję zapoznać się z treścią tego kursu. Jest on bardzo merytoryczny i dobrze przemyślany. Chociaż głównie jest skierowany do studentów, to osoby, które już dawno zakończyły edukację, również sporo skorzystają. Ania podpowiada, jak się uczyć, by było to efektywne. Jak zaplanować naukę, jakich metod użyć. Na swoim przykładzie pokazuje, co się u niej sprawdziło. Każda lekcja posiada wideo, notatki, pracę domową do wykonania i czasami dostajesz dodatkowe materiały. Ania jest z wykształcenia germanistką, więc nie mogło zabraknąć tam tematów związanych z nauką języków obcych. Opis całego kursu i tego, co dokładnie się w nim znajduje, znajdziesz TUTAJ

Dzięki uprzejmości Ani mam dla Ciebie kod zniżkowy, który obniży cenę kursu o 10%. Wystarczy, że przy zamówieniu  w polu “kod kuponu” wpiszesz: niemieckasofa. Kod ważny przez najbliższy tydzień!

A Ty jakie błędy w nauce popełniłaś? Może nadal jakieś popełniasz? Napisz mi koniecznie pod wpisem. 

Hallöchen!

Jestem Ola Jakubowska i od 2013 roku sprawiam, że moje dorosłe kursantki mówią po niemiecku płynnie, naturalnie i z większą pewnością siebie. Też tak chcesz? Pozostańmy w kontakcie!

Social Media

POBIERZ BEZPŁATNY
Willkommensgeschenk